poniedziałek, 20 czerwca 2011

Lubie to kiedy przezywają mnie Twoim nazwiskiem.

Siem ^^ u mnie czil dzis z ;piekarzewska
mitura
swatkowska
bucholem .

Mitura nowa fryzura <3
Ja ide w czwartek do fryzjera :D
i jaka dzis zjebana pogoda -,- ze kurwa .

Jutro apel -,- od 8.00 ; /

No i to chyba tyle .

Nara



Był późny wieczór, ona siedziała sama, nie chciała tego dnia nigdzie iść pomimo próźb swojej matki. Postanowiła przemyśleć sobie wszystko. Myślała o tym jak ten pierdolony świat ją skrzywdził, pomimo, że miała tylko kilkanaście lat. Była załamana. Nie wiedziała już sama co ma o tym wszystkim myśleć. Miała w oczach łzy, z powodu tego wszystkiego. Problemów było tak wiele, że sama już nie wiedziała jak ma je rozwiązać. Czasu cofnąć też nie mogła wiec, postanowiła iść do kuchni po apteczkę z której wyjeła tabletki nasenne , a z szafki wyjeła kilka żyletek. Wiedziała, że musi wybrać jedną z opcji,albo żyletki, albo tabletki. Wybrała tabletki. Poszła do kuchni i zrobiła sobie czarną kawe którą popijała tabletki. Czekając na gotującą sie wodę z szafki wyjeła ostry nóż i rozcieła sobie rękę. Krew ciekła jej po ręku i spływała po stole. Ona krzyczła z bólu, ale wytrzymywała go. Musiała wytrzymać.. Jedną ręką zalała kawę. Poszła do pokoju. Była tak zszokowana że, bez jakiegokolwiek zastanowienia połkneła co do jednej tabletki. Z sekundy na sekunde robiło się jej coraz słabiej i traciła siłę. Obraz rozmazywał się jej przed oczyma. Chciała jeszcze przez kilka minut pożyć na tym świecie, jednak jej mózg odmawiał jej tego, a małe powieki opadały. Widać było jak z jej drobnych policzków spływało wiele kropel łez. Nie miała już nawet siły by je wytrzeć. Upadła na podłoge i zasneła. Po kilku minutach do domu wróciła jej rodzina. Gdy zobaczyła ją na ziemi, wśród żyletek i pustego pudełka po tabletkach szybko podbiegła do niej. Roztrzęsiona matka płakała i błagała Boga by pomógł jej. Ojciec szybko zadzwonił na pogotowie. Nie chcieli jej stracić. Winili za wszystko siebie. W ciągu kilkunastu minut pogotowie przyjechało. Zabrało ją na sygnale w stanie krytycznym do szpitala. Przez kilka długich godzin lekarze ratowali ją. Ledwo udało się wyjść jej z życia. Po kilku tygodniach, leżąc podłączona do kroplówek i róznych maszyn jej powieki zaczęły podnosić się. Zobaczyła przed sobą rodzine i wielu znajomych. Rozpłakała się. Matka rzuciłą sie na nią w objęciach i dziękowała Bogu. Ona nie wiedziała, że ona zależy aż tylu osobom. Po kilku dniach jej stan znacznie się poprawił i lekarze pozwolili jej wyjść ze szpitala. Cieszyła się życiem jak nigdy do tąd, bo widziała, że ma przy sobie wielu dobrych znajomych na których może polegać..






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz