sobota, 18 czerwca 2011

Eloo ,
dzis mialam jechac do arkadi , ale mojiej mamie sie nie chcialo -,-
pozdrawiam !
Ale jutro na 100 procent jade ! :D
I pada deszcz , grrry -,-
No i tylko w poniedzialek do budy i albo wyjdziemy nadwor , albo ogladac filmy ; / -,-
I sa 45minutowe lekcje , zeby chociaz byly skrucone , i zerwac sie tez nie mozna , bo pozegnanie i wg .
Nara .

Był wczesny poranek, ona wróciła lekko podpita do domu. Była cała pokaleczona i miała porwane ubrania. Miała tylko kilkanaście lat, wiec jej mama była wściekła, gdy ją zobaczyła w takim stanie. Zaczęła krzyczeć na nią i prawić jej głupie morały. Ona próbowała jej wytłumaczyć że miała już dosć kłótni rodziców i chciała się od tego uwolnić, ale mama nie dała jej dojść do słowa.Strasznie poniosły ją emocje i zaczeła drzeć się na matkę, a ta nie wachająć się, spoliczkowała ją. Rozpłakana uciekła do pokoju, głośno trzasneła drzwiami, po czym zamkneła sie. Mama krzyczała na nią, że ma jejotworzyć drzwi lecz ona miała na nią wyjebane. Wyjeła kilka żyletek z szafki i wsadziła do torby. Na podwórku panowała straszna burza. Zimny i silny wiatr rozwalał wszystko niczym tornado. Ona jednak nie bała sie go i wyskoczyła przez okno. Biegła cała brudna i poszarpana przez ulice w strone lasu. Była cała mokra, lecz dalej biegła przez wielkie krzaki. Pokaleczyła się nimi, a po jej nogach spływała jej krew, jednak to jej nie przeszkacało. Dotarła do jej ulubionego miejsca - lasu. Często tam przebywała, a najczęsciej gdy miała coś do przemyślenia. Usiadła cała zapłakana pod starym dębem i zaczeła myśleć. Mówiła do siebie, że jej życie jest zmarnowane, do dupy i ze nie ma po co żyć. Po chwili wyjeła z torby, dwie żyletki. Rozpakowała je.. Modliła się po czym głośno krzykneła: "Przepraszam cię Boże!" U góry słyszała grzmoty, które dodawały jej siły do popełnienia morderstwa, a deszcz spływał po jej drobnym ciele. Szybkim ruchem rozcieła sobie nogę, wpatrywała się w wystające z niej mięso. Lubiła to chodź ją to bolało. Głośno krzyczała i płakała z bólu. Jej czerwona krew spływała na zieloną trawę i mieszała się z tysiącoma kroplami deszczu spadającymi z nieba. Wyjeła drugą żyletką i rozcięła sobie rękę. Wyciekało jej pełno krwi. Zrobiło jej się słabo, a w oczach widziała mgłe. Za chwile wszystko wróciło do normy. Widziała dużo żył w rozciętej ręce. Zapłakana, w wielkim bólu złapała jedną z nich i za jednym, szybkim pociągnięciem ręki rozcieła ją. Obraz jej sie rozmazał i umarła. Chwile potem, gromada wilków z dalekiej oddali wyczuła ją i szybko ruszyła w jej strone, zuciła się na nią i zczęła wyżerać jej wątrobę, wyrywać żyły, zlizywać i wciągać krew, a także pożerać inne części jej drobnego ciała.. Dwa dni później przechodzący człowiek znalazłajej skatowane ciało.. Nie było ją nawet z czego zbierać. Zostały tylko skatowane kawałki jej ciała. Gdy mataka dowidziała się o tym nie mogła darować sobie jej śmierci, winiła za wszystko siebie. Nigdy sobie tego nie wybaczyła., chodziła do końca swojego życia w ciemnych ubraniach i nigdy się prawie nie śmiała. Odwidzała też codziennie jej grób, na którym widniał napis: " SPOCZYWAJ W POKOJU ANIOŁKU" :c







Ryj .




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz